Pisałam ostatnio, że nie wiem, czy będę jeździć w soboty z Wikingiem na zajęcia sama, bo dojazd komunikacją miejską jest trochę gorszy i nie wiem, jak Wikuś go zniesie.
Nie byłabym sobą, gdybym odpuściła :) Oczywiście musiałam ten dojazd przetestować i pojechaliśmy. I teraz już wiem, że nawet pomimo tego, że może wychodzić nawet ponad godzinę w jedną stronę (bo to zależy od tego, czy połączenia nam się skomunikują) to będziemy jeździć :) Trochę się bałam, czy się Wiking nie będzie niecierpliwił siedząc tyle czasu w autobusach albo tramwajach, ale okazało się, że zachowuje się wzorowo :) Siedzi grzecznie, rozgląda się i obserwuje. Korciło go, żeby nacisnąć guzik służący niepełnosprawnym, ale pokręciłam głową, że nie i odpuścił. Za chwilę znowu wyciągnął rączkę i sam pokręcił głową, że nie wolno ;P Jak go jazda znużyła, to sobie przysnął. W każdym razie podróż przebiegła nam bez żadnych komplikacji. A ja sobie poczytałam :)
Na zajęciach Wiking był w doskonałym humorze i wszystkich zaczepiał. Inni rodzice dziwią się nawet, że on taki kontaktowy jest i nie boi się obcych. Ale po prostu towarzyskie dziecko mamy i kiedy wokół jest dużo ludzi, on jest w swoim żywiole.
Fakt, że przez taki wypad pół soboty mamy z głowy (wyszłam z domu po 10 i wróciłam po 15), ale muszę powiedzieć, że jest to dla mnie taka przyjemność (a jak jeszcze jest tak piękna pogoda jak dziś, to już w ogóle!), że wcale nie patrzę na to w tych kategoriach, bo po prostu odpoczywam w ten sposób. Przyznam, że nie sądziłam, że tak bardzo można cenić sobie czas spędzany poza domem z dzieckiem. Zawsze to lubiłam i cieszę się, że nawet teraz, kiedy pracuję, mam taką możliwość. Po prostu w domu jest trochę inaczej - zawsze jest coś do zrobienia albo coś nas rozprasza. A kiedy wychodzimy, to jest to czas tylko dla nas, może to dziwne, ale czuję wtedy, że więź między nami jest najsilniejsza - niezależnie od tego, czy jesteśmy tylko we dwoje, czy razem z Frankiem (wtedy jest jeszcze lepiej, bo całkiem rodzinnie).
A tak poza tym, to chciałam napisać, że mam już dość zimy i bardzo chciałabym, żeby już zostało tak, jak teraz :) Kiedy wraz z początkiem roku przyszła zima z silnymi mrozami, pomyślałam sobie - "no dobra, niech jej będzie, nie jest tak źle, raz w roku można przeżyć..." Myślałam tak sobie również, kiedy mróz trochę odpuścił, za to zrobiło się biało. Ale co za dużo to niezdrowo - tydzień mrozu i tydzień śniegu wystarczy :) Trzeci zimowy tydzień działał mi więc już na nerwy. Podtrzymuję, że zima mogłaby dla mnie nie istnieć! I nikt mnie nie przekona, że byłoby nudno albo że zima może być fajna... Wiem, ze zimy w ostatnich latach to i tak nie zimy (i bardzo dobrze!), ale ja to bym chciała, żeby temperatura w ogóle nie spadała poniżej 10 stopni.
Dzisiaj było tak pięknie! Właściwie wiosennie - ciepło i słonecznie. I świat od razu lepiej wygląda. Cieszyłabym się, gdyby już tak zostało, ale niestety słyszałam, że zima ma jeszcze wrócić w lutym :/ Poza tym od paru tygodni zauważyłam taką prawidłowość, że sobota jest piękna, a niedziela szara bura i ponura... Ciekawe jak będzie jutro, ale raczej spodziewam się podtrzymania tej tendencji...
:) Najważniejsze, że ten wypoczynek i wspólne chwile są owocne i przyjemne :)
OdpowiedzUsuńNoooo coś Ty... U nas dzisiaj dzień był okropny, tj. cały, calutki dzień było szaro, ponuro i padało... Hehe dlatego pomyślałam sobie przez chwilę o jakiej wiosennej pogodzie Ty mówisz ;p Hehe zauważyłam już parę razy, że jak u nas brzydko to u Was ładnie i na odwrót :p U nas tak ładnie to chyba w czwartek było, że aż mi w pewnym momencie gorąco w zimowej kurtce się zrobiło ;p Myślę, że już aż takich mrozów i śniegu jak były to w lutym raczej nie będzie. A mi ta zima tego roku w ogóle nie przeszkadza nawet śniegi ani deszcze i już zaczynam się martwić o lato :P Hehe
Dokładnie!
UsuńNo to jak dzisiaj u Ciebie było? :) Bo u nas tak jak przypuszczałam - brzydko :) Co prawda parę razy słońce się przebiło, ale to było raczej chwilowe. Mnie zima przez dwa tygodnie nie przeszkadzała, ale potem już mi się znudziła :)
A czym się zaczynasz martwić? :)
Dzisiaj było w miarę słonecznie, ale strasznie wiało, przez co na dworze było zimno :P
UsuńOj jeśli chodzi o lato i te letnie miesiące to tak jak już kiedyś wspominałam tu u Ciebie martwi mnie wiele rzeczy, ponieważ wtedy skończę studia i pytanie co dalej - i to głownie :P Ale pisząc komentarz chodziło mi akurat o pogodę a dokładnie o upały, które znów zapewne się pojawią :P A ja jeszcze nie zdążyłam "ochłonąć" po tamtegorocznych haha ;D
To u nas też wiało, ale do tego jeszcze było pochmurno.
UsuńWłaśnie nie wiedziałam, co konkretnie masz na myśli - czy pogodę, czy życiowe sprawy :)
Haha, ja już o upałach zapomniałam ;)
Co tam zima, już za ,,moment'' wiosna...
OdpowiedzUsuńTeż tak sobie cały czas powtarzam! Dzisiaj nawet Wikingowi powiedziałam, ze już za chwilę wiosna będzie.
UsuńW Bytomiu piękna wiosna :) ale w nocy burza była.
OdpowiedzUsuńNo a tutaj moje przypuszczenia niestety sie potwierdziły i brzydko było.
Usuńdla mnie też zima mogłaby nie istnieć, tylko wiosna i jesień bez upalnego lata, ale ostatnie zimy są naprawdę super, w tegoroczną ani razu nie ubrałam nawet kurtki zimowej, tylko cały czas chodzę w późnojesiennej i oby tak do marca
OdpowiedzUsuńJutrzenka
Ja tam lato też lubię i nie przeszkadzają mi nawet upały, ale przyznam, że gdyby ktoś powiedział, że nie będzie zimy jeśli oddam też lato, to chyba bym oddała... :)
UsuńTo prawda, ostatnie zimy i tak są dla nas łaskawe. Ale ja jednak zimową kurtkę w grudniu wyciągnęłam, mało tego - bywały dni, kiedy porządnie zmarzam.
dawno u Ciebie mnie nie było, ale już jestem, powróciłam ;) masz talent świetne rysunki ah gdybym ja potrafiła tak rysować :D
OdpowiedzUsuń