Widzę, że cykl o moich facetach się spodobał
A powiem Wam, że ja to kochliwa byłam zawsze i musiałam zawsze znaleźć
sobie obiekt westchnień, więc trochę perypetii tego typu miałam. Już
mnie pytają niektóre z Was o Krzyśka. A inne wspominają o ważnej rzeczy –
przecież jeszcze nigdy nie napisałam jak to był na początku z Frankiem Więc niniejszym obiecuję: będzie!
A jutro wolne
W Poznaniu to jest bardzo fajny dzień, bo oprócz Święta Niepodległości
jest też święto jednej z ulic i fajne imprezy się tam odbywają.
Stwierdziłam wczoraj z Dorotą i Juzią, że tak powinno być co tydzień –
wolna środa. Wtedy poniedziałek pozostałby poniedziałkiem, ale wtorek
już stałby się prawie jak piątek, a czwartek jak poniedziałek, tylko bez
wtorku, środy i czwartku, bo w piątek już piątek
Nie mogłam się oprzeć, żeby nie napisać tego wywodu. W każdym razie
pointa jest taka, że fajnie jest mieć krótki weekend w środku tygodnia
A tak a propos weekendu to znowu poszłam w tango i znowu było super
W piątek wyruszyłyśmy z Dorotą, Juzką i siostrą Doroty, Evitą na
imprezę. Najpierw miałyśmy rozgrzewkę w domu przy piwkach. Można było
usłyszeć na przykład tego typu rozmowy:
D: Najlepsze piwo to było 10,5. Od niego zaczynałam Evita, Ty jesteś za młoda, żeby je znać.
E: Ale za to EB pamiętam.
M:
Ee tam, EB było niedobre. Najlepsze piwo jakie piłam to Ryan. Kurczę,
mam do niego sentyment.. Normalnie Ryan to… to… to smak mojego
dzieciństwa
Uhahane
trafiłyśmy w końcu do klubu. Tańczyłyśmy do upadłego. Evita
doprowadziła nawet dwóch gości do tego, ze się zaczęli rozbierać
Ja natomiast wylałam całe piwo. Nie mogę go odżałować do dziś. Ale
dziewczyny były dobre i podzieliły się ze mną swoim. Zmyłyśmy się przed
piątą a wracając dostałam prawdziwej pijackiej czkawki
Nie mogłam się jej pozbyć! Tak więc jeśli, któraś z Was widziała taką
jedną czkającą w autobusie linii nocnej 23końcówki nie pamiętam, to była
Margolka
W domu oczywiście czekał na mnie Franuś i utulił mnie do snu. W sobotę
jak zwykle wstałam rześka, posprzątałam i napisałam kolejną stronę
magisterki. I zaczęłam odczuwać zakwasy na szyi. Dorota ma to samo, a to
znak, że bawiłyśmy się świetnie
Ah, i taki szczegół… Trafiłyśmy do tego samego klubu, co jakiś czas temu. Wiecie, z DJem, tym od chemii.
Tego wieczoru też tam grał. Zamieniłam z nim parę słów, ale bez
sensacji, on był zajęty, mnie się nie chciało czekać do końca imprezy.
Kontynuacji nie będzie ;)) Już mi przeszło. Tamte emocje zdążyły
ostygnąć przez dwa miesiące. I bardzo dobrze Za to zawarłam znajomość z Barmanem Jeszcze trochę i nawet Babcia Klozetowa będzie moją kumpelą. Jak zatrudnią takową
No i tak spontanicznie wyszło o weekendowym imprezowaniu. Niech będzie i tak. Planowaną dzisiejszą notkę odłożę na inny dzień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz